..
Konrad Saladra

9 | 12539
 
 
2009-03-23
Odsłon: 1584
 

Wspinanie je cudo!!!

Tak, kochamy to!!! Przynajmniej ja to kocham, przecież w innym wypadku nie trzymałbym się tej dziwności w tak kurczowy sposób. Ale „to” coś też musi nas kochać, a przynajmniej musimy być „temu” do czegoś potrzebni, choćby dlatego, żeby w ogóle mogło sygnalizować swoje istnienie… Symbioza to na pewno nie jest, ponieważ raczej żaden „głazołaz”, oprócz wybornego garba po kilkunastu latach powtarzających się mniej lub bardziej paralelnych, skądinąd regularnych bodźców, nic  z tego związku nie ma. Cenimy sobie nasze prywatne, wewnętrzne i duchowe zrywy rewolucyjne, nucimy bezwiednie „Need Your Love” Petera Greena jako reminiscencję harmonii z okresu przedszkolnego, delektujemy się boskością personalnego „body tension” i szukamy dobrze rozumianego środowiskowo wytłumaczenia  wspinaczkowych poczynań. Po drugiej stronie czai się podstępny kreatur, żądny cyfry, wolnego w pracy i  kłótni rodzinnych, bezwzględny dla wątłych finansów wspinacza,  kochający egzaminy warunkowe, produkty z uśmiechniętym „euraskiem”, wino kartonowe i „stopowanie” na „litość”,  który nawet za „Chiny ludowe” nie zamieniłby „krzonu” i kąpieli w butelce półtoralitrowej. Sapiesz, dyszysz, pocisz się w imię łańcucha zjazdowego, a latka lecą… Jedyne, co masz w tej chwili to platynową kartę w „Biedronka” EXPEDITION TEAM, wytarte gacie, czapkę bulderówkę a la „gruzin” i wdychając kłęby „maglajzu”, zadajesz sobie pytanie: gdzie do cholery podziała się ta wiosna?!? Ale nie trwóż się, otaczają Cię przecież koledzy wspinacze, z którymi możesz kupić przez internet bilet lotniczy i nie oglądając się na zimowe paździerze, sklejki i dykty, przedrzeć się maszyną „Tu-sk 124” przez ołowiane chmury i skierować się w stronę słońca i błękitu, rozpoczynając w ten sposób swój kolejny, predestynacyjny makrocykl.  

 
KOMENTARZE
 
Nick *:
 k
Twoja opinia *:
 
ZAPISZ
 


Archiwum wpisów
 

Pn

Wt

Sr

Czw

Pt

So

Nd