Objętościowy wyjazd na balderki zakończył się pełnym powodzeniem. Było dużo kamieni maści wszelakiej na dużych wysokościach i w wysokich temperaturach. Dodatkowe czerwone krwinki wykorzystywaliśmy podczas restów na małych wysokościach, a i rekonwalescencja paluchów przebiegała planowo ;) Nie obyło się oczywiście bez nadprogramowych spacerów w poszukiwaniu kamieni z wykorzystaniem przedpotopowych metod orientowania się w terenie. Przewodnikom zamieszczanym w internecie często brakuje aktualizacji, sprawa ma się jeszcze gorzej jeżeli chodzi o wydania drukowane... Nowe rejony wyrastają jak "misiaczki" zza rogu, odkrywane są nowe kamienie, nowe problemy i nowe możliwości a poziom rozwoju przewodników wspinaczkowych zatrzymał się w miejscu. Dobrze byłoby coś z tym w końcu zrobić. Może ktoś wpadnie na pomysł aby połączyć GPS i możliwości internetu w jednym małym urządzeniu noszonym w kieszeni, dzięki któremu moglibyśmy mieć ciągły dostęp do interesujących nas danych o rejonach wspinaczkowych ;)
Aby nie stetryczeć staram się regularnie zażywać sanatoryjnych zabiegów w uzdrowisku Kampusowo w Dzierżoniowie, do którego już od dawna docieram wydeptaną ścieżką...